26 listopada 2017

Joe Windy „Central Park. Kraina Koe" – recenzja

Strażnicy Globusa Joe Windy premieraKiedy zamykamy oczy, pod naszymi powiekami tworzą się baśnie i opowieści nie do ogarnięcia rozumem. Możemy również otworzyć książkę i dziać się będzie tak samo. Jest tylko jedno „ale”. To musi być TA książka.


Central Park to wcale nie taki zwyczajny park. A przynajmniej takim go widzi Joe Windy, autor książki „Central Park. Kraina Koe” wydanej przez Wydawnictwo Rebis. Jest to debiut literacki podróżnika i himalaisty i jak na moje oko, jest to bardzo udany debiut.

Autor dostrzegł w nowojorskim Central Parku wiele magicznych miejsc. Wykazał się przy tym nieprzeciętną wrażliwością i opisał to, co podpowiadała mu wyobraźnia. A wyobraźnię ma ogromną.

Autor opisuje magiczną krainę w taki sposób, że czytelnikowi wydaje się, że w niej jest. Zawartość książki jest soczysta i sugestywna, przez co mocno pobudza wyobraźnię czytelnika. Zróżnicowane postacie o ciekawych osobowościach, wartka akcja, niebagatelne przygody głównych bohaterów, przeplatający się smutek i strach z radością i szczęściem sprawiają, że książkę czyta się doskonale. Lekki, ale nie infantylny język wciąga w opowieść, trzyma w napięciu i nie rozczarowuje.

Teoretycznie jest to książka dla dzieci, ale czytało mi się ją wyśmienicie i przeczytałam ją z wielką przyjemnością. Teraz będzie ją czytał syn. Warto dodać, że „Central Park. Kraina Koe” jest początkiem serii „Strażnicy Globusa”, zatem przeczytamy jeszcze o wielu baśniowych miejscach. Ciekawą propozycją jest udostępnienie czytelnikowi mobilnej aplikacji, w której można zwiedzać Central Park i Krainę Koe.

Takie miejsca, jak Kraina Koe, możemy odnaleźć na całym świecie. Nawet w swoim najbliższym otoczeniu. Ogranicza nas tylko własna wyobraźnia. Zatem warto mieć otwarty umysł, bo magia jest tuż obok.

Recenzja również na: www.czasdzieci.pl

13 listopada 2017

Erich Kästner „Emil i detektywi”- recenzja

kultowa książka niemieckiego pisarzaPrawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – tak mówi stare powiedzenie. Prawdziwy przyjaciel to skarb – podpowiada nam inne. Przyjaźń to wielki dar, bo przyjaciel zrobi dla swojego przyjaciela wszystko.


Książka Ericha Kästnera „Emil i detektywi” jest prawdziwym studium przyjaźni. Jest to niepozbawiona humoru opowieść o miłości, przyjaźni i lojalności. Pogodna, pełna pozytywnej energii książka dostarcza nam wielu emocji i trzyma nas w napięciu od pierwszych linijek tekstu. Jest barwną i ciekawą opowieścią o przygodach detektywistycznych kilku chłopaków, którzy postanawiają pomóc okradzionemu, dopiero co poznanemu chłopcu. Czytelnika zadziwia ich bezinteresowna pomoc i odwaga.

Emila i detektywów” czyta się szybko i lekko. Zupełnie nie czujemy, że jest to książka z 1928 roku. Język jest prosty i zrozumiały dla dzieci. Opowiadaną historię ubarwiają wątki humorystyczne. Wzrusza nas wyjątkowa więź syna i matki, jak też wielkie serce głównego bohatera.

Wyjątkowa treść wymaga wyjątkowej oprawy graficznej. Nie bez powodu zaszczyt ten przypadł w udziale Joannie Rusinek, znanej ilustratorce książek dla dzieci i graficzce. Oglądanie jej ilustracji w książce Ericha Kästnera jest prawdziwą przyjemnością.

Emil i detektywi” jest doskonałą książką do samodzielnego czytania przez dziecko, ale też do czytania z rodzicami. Zawiera uniwersalne i ponadczasowe treści. Podkreśla jak ważna jest przyjaźń, bo z przyjaciółmi wszystko się udaje! 

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

11 listopada 2017

Nie deptać flagi i nie pluć na godło

patriotyzm Polska biało-czerwonaCzy patriota to wyłącznie ktoś w koszulce z polską flagą i sztandarem w dłoni? Czy brodaty hipster może być patriotą? Z kim nam się dzisiaj kojarzy patriota? Czy jest jakiś standard zachowania? Szablon postępowania?


Do rozmyślań skłonił mnie mój 8-letni syn, a dokładnie jego zadanie domowe z okazji święta 11 listopada. Zaczęłam się zastanawiać, czym dla mnie jest patriotyzm, a wyszłam od rozważań czy w ogóle czuję się patriotką.

Po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jestem patriotką, chociaż moje kraju kochanie jest nieco niestandardowe. Mój patriotyzm przejawia się m.in. w poczuciu dumy z bycia Polką, a za nim stoi duma z dziedzictwa narodowego, pięknej przyrody, historii, literatury. Nigdy za granicą nie wstydziłam się z tego, ze jestem z Polski. Nigdy nie spotkałam się z agresją czy pogardą, wręcz przeciwnie, z zainteresowaniem i życzliwością. Zawsze zależy mi na tym, aby Polska była dobrze odbierana poza jej granicami, a wpływ na to mają wszyscy Polacy. Nie wstydzę się z bycia Polką, ale często wstydzę się za Polaków za granicą.

Patriotyzm to również płacenie podatków w Polsce, dbanie o środowisko naturalne, używanie poprawnie języka polskiego, kupowanie polskich produktów (wiem, nie jest to łatwe, ale do zrobienia), segregowanie śmieci, zwiedzanie Polski, poznawanie zabytków, odwiedzanie teatrów i muzeów. Bardzo dużo podróżuję po Polsce, bardzo cieszą mnie nowe inicjatywy dla mieszkańców, nowe miejsca do zwiedzania. Zauważam mocną „modę na Polskę”.

Przejawem patriotyzmu jest też kupowanie i czytanie książek polskich autorów, znajomość polskiej historii, literatury i geografii, wspieranie inicjatyw lokalnych i wszelkie działania, które powodują, że nasz kraj pięknieje i rośnie w siłę. Są też zasady, które każdy Polak powinien przestrzegać: nie znieważać flagi i godła. W sensie dosłownym i w przenośni. Dla mnie oczywistość.

Czy w oczach osób rzucających hasła: „Polska dla Polaków” jestem patriotką? Nie, najprawdopodobniej nie jestem. Moje poglądy sprawiają, że częściej obrzucą mnie inwektywami niż uznają za „swoją”. Nie moje zmartwienie.

Moim zdaniem każdy może mieć swój pomysł na bycie patriotą, pod warunkiem, że jego pomysł nie krzywdzi innych i nie powoduje, że inni boją się np. pójść na marsz niepodległościowy z obawy o swoje bezpieczeństwo. 

6 listopada 2017

Paweł Beręsewicz "Opowiadania (nie) dla wszystkich" - recenzja

Paweł Beręsowicz Nikola KucharskaTo nie jest książka dla każdego. O nie! Nie jest dla ponuraków i tych strachem podszytych. Nie jest dla znudzonych i nieciekawych świata. Dla kogo zaś jest? Dla czytelników odważnych i lubiących przygody. Dla wielbicieli dreszczyku emocji i mających poczucie humoru. Dla tych z zacięciem detektywistycznym i lubiących zaskakujące zwroty akcji.


Zbiór opowiadań Pawła Beręsewicza jest bardzo sprytnym miszmaszem. Autor zaczyna z wysokiego C, gdyż pierwsze opowiadanie jest mroczną opowieścią z zaskakującym, na szczęście dobrym zakończeniem i długo trzyma nas w napięciu. Jesteśmy głodni kolejnych wieści o bohaterach.

Kilka pierwszych opowieści jest tajemniczych i mrocznych, jakby rodem z horroru czy dobrego kryminału, a potem książka zmienia klimat i przedstawia nam pouczające, wręcz edukacyjne historie i ciekawe przygody.

Jedna historia jest mroczniejsza od drugiej. Jedna opowieść bardziej tajemnicza od innej. Zaskakujące rozwiązania, przygoda, czarny humor, przepis na żurek i rada jak wieszać pranie na składanej suszarce. To wszystko w jednej książce.

Cała książka podzielona jest na 4 bloki, a w każdym z nich znajduje się wiersz zdradzający warsztat literacki autora książki. Ilustracje Nikoli Kucharskiej dodatkowo podkręcają nastrój książki.

To nie są opowiadania dla wszystkich, ale każdy znajdzie tam swoją ulubioną historię.

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

17 października 2017

Patrycja Juszkat "Dobre myśli" - recenzja

wzmacnianie pewności siebie, dobre myśli

Czy pewność siebie jest darem czy jednak można ją w jakiś sposób wypracować? Czy można pomóc dziecku uwierzyć w siebie? Czy istnieją narzędzia, dzięki którym rodzice wzmocnią wiarę dziecka w siebie i własne siły?


Na całe szczęście takie narzędzia istnieją. Jednym z nich są opracowane przez Patrycję Juszkat „Dobre myśli” - karty afirmacyjne dla chłopców, wspierające poczucie wartości i wiarę we własne możliwości. Karty wydane przez Wydawnictwo Zysk i s-ka są krótkimi, pozytywnymi komunikatami, które wprawiają dzieci w dobry nastrój, sprzyjają zastanowieniu się nad sensem treści, którą widzą na karcie oraz jej analizie.

Zauważcie, że dzieci zwykle słyszą od dorosłych negatywne komunikaty. Zdecydowanie rzadziej niż pozytywne. Musimy się zatem nauczyć wysyłania pozytywnych treści w miejsce negatywnych. Afirmacje wzmacniają charakter, kształtują pewność siebie, służą przestawieniu się z myślenia negatywnego na pozytywne.

Zamysł jest taki, aby w niewymuszony sposób, przy zapewnieniu przede wszystkim dobrej zabawy, spowodować, aby dziecko przyswoiło treści umieszczone na kartach. Potem, kiedy na przykład spotka je przykrość, można wrócić do chwil spędzonych na zabawie z kartami afirmacyjnym i przypomnieć mu pozytywne komunikaty, które poznał.

Karty są tak naprawdę zaproszeniem do rozmowy. Niewykluczone, że przy ich użyciu wyjdzie na jaw nie jedna głęboko skrywana tajemnica. Nie wahajcie się wtedy opowiedzieć dziecku o Waszych doświadczeniach. Przy okazji wzmocnią się Wasze relacje, lepiej poznacie swoje dziecko, ale przede wszystkim będą to „Wasze chwile”. Cenny czas spędzony razem.

W pięknie zdobionym pudełku dostajecie 52 karty i naklejki oraz instrukcję, jak postępować z kartami i jak do nich dziecko przygotować.

Uwierzcie, dobre myśli potrafią zdziałać cuda! Zachęcam do zabawy!

Recenzja również na: www.czasdzieci.pl

10 października 2017

Regulicka jazda bez trzymanki!

Małopolska, drezyny, kolej, Regulice

Jak ożywić piękną, ale nieco senną wieś? Na przykład przez uruchomienie na nieczynnych torach kolejowych wycieczki drezynami! Tak właśnie zrobiły Regulice, urokliwa, zielona, ale niezbyt znana wieś w całkiem bliskiej odległości od Krakowa. 


W piękną wrześniową niedzielę postanowiliśmy rodzinnie wybrać się na wycieczkę do Regulic i nie żałowaliśmy tej decyzji.

Tą trasą kiedyś jeździły pociągi. Ta trasą kiedyś jeździłam i ja. Kiedy trasa stała się nierentowna ruch na torach zastygł. Na całe szczęście w tym roku ruszyła kolej drezynowa.

Jeśli jeszcze nigdy nie jechaliście drezyną, to musicie wiedzieć, że to niekoniecznie bułka z masłem czy kaszka z mleczkiem. Trzeba się nieco wysilić, ale radość, satysfakcja i stan absolutnej szczęśliwości następuje już po kilkudziesięciu sekundach aktywnego pedałowania. Trasa jest urocza, pełna zieleni i różnorodnego krajobrazu. Widoki zdecydowanie rekompensują włożony wysiłek fizyczny. 

Podróż drezynami jest doskonałym sposobem na niekonwencjonalny, aktywny wypoczynek. Drezynami można podróżować całymi rodzinami w trzech opcjach długości trasy: 5, 6 i 11,2 km. Osobiście polecam najdłuższą trasę, bo można dłużej nacieszyć się przyrodą, a także odwiedzić znajdującą się na trasie kolei drezynowej Winnicę Czak i kupić wyśmienite wino! Na koniec wycieczki drezynami dostaniecie pamiątkowy i wywołujący wspomnienia kartonowy bilet przedziurkowany jak to dawniej robiono.

W Regulicach, jak i w okolicy jest mnóstwo atrakcji do odwiedzenia. Warto zaplanować całodniową wycieczkę, bo jest co robić. Wykorzystajcie wolne chwile na kontemplowanie przyrody. My oczywiście będziemy wracać. Po wino również! Rezerwujcie drezyny regulickie i zaznajcie radości z niekonwencjonalnego spędzania wolnego czasu.


Regulice, drezyny, kolej, Małopolska

Małopolska, drezyny, kolej, Regulice

Regulice, drezyny, kolej, Małopolska

Małopolska, Regulice, drezyny, kolej

Małopolska, Czak, winnica, Regulice

wino, winnica, czak, Małopolska, Regulice

wino, winnica, czak, Małopolska, Regulice

19 września 2017

"Polska moja ojczyzna" - recenzja

patriotyzm, historia Polski, geografia Polski

Pasja podróżowania ma to do siebie, że można ją realizować przez cały rok, bez względu na pogodę czy porę roku. Dzisiaj chciałabym, abyście zakochali się w Polsce. Zapewniam Was, że będzie to fascynująca przygoda.


Polska jest piękna! Polska to morze, góry, jeziora, lasy, jaskinie, skanseny, muzea o różnej tematyce.

Każdy może znaleźć coś, co go zainteresuje, a pomoże w tym książka Wydawnictwa Aksjomat „Poznaj swój kraj! Polska moja ojczyzna”. Książka, a w zasadzie przewodnik jest kompendium wiedzy na temat naszego kraju.

Omawia poszczególne regiony i województwa przekazując czytelnikowi  podstawowe pojęcia, wiedzę z zakresu historii, geografii i przyrody, ale też sporo ciekawostek, o których może nie wiedzieć.

Piękne zdjęcia i zabawne ilustracje zachęcają do czytania. Książka jest ciekawym i wartościowym przewodnikiem po Polsce i spokojnie można ją wertować przed wybraniem się na wycieczkę. Zawiera opisy najciekawszych szlaków, a także wiele cennych informacji na temat kultury, religii czy ukształtowania terenu. Książka posiada słowniczek najbardziej potrzebnych pojęć. Z przyjemnością wraca się do niej po kilka razy. Jest doskonałą pozycją książkową do czytania z dzieckiem, do planowania wycieczek i wypraw. Zaraża podróżowaniem!

Jest takie powiedzenie Stanisława Jachowicza: „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”. Z podróżami tak właśnie jest, że jeździmy na koniec świata, a nie doceniamy tego, co mamy w zasięgu ręki. Z książką „Poznaj swój kraj! Polska moja ojczyzna” wyszukiwanie ciekawych miejsc będzie zdecydowanie łatwiejsze! Czytajcie i zakochajcie się w Polsce!

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

11 sierpnia 2017

Powrót syna marnotrawnego z kolonii

Koninki, kolonia, Stowarzyszenie na Rzecz Integracji
Fot. Stowarzyszenie na Rzecz Integracji

Wyjazd dziecka po raz pierwszy na kolonię jest stresujący zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców.  Powrót też bywa ciężki.


Junior wczoraj wrócił z kolonii w Koninkach organizowanej przez krakowskie Stowarzyszenie Na Rzecz Integracji. Książę Jęczybuła wbrew pozorom jest zadowolony i kolonia bardzo mu się podobała.

A dlaczego wbrew pozorom? Ponieważ mój ukochany Jęczybuła mniej więcej co drugi dzień dzwonił i jęczał, że wraca "już, natychmiast" i "nie wytrzyma ani chwili" i "tęskni jak jasny pieron".

Ogromnym zaskoczeniem było dla nas to, że kiedy był "dzień górski", czyli organizatorzy przeciągnęli dzieci po górach i dolinach, to nie jęczał. Powiecie, że to normalne? No nie bardzo, ponieważ pomimo usilnych starań rodziców książę Igi nie przepada za chodzeniem po górach.

Zatem wrócił. Walizkę odważyłam się otworzyć dopiero późnym popołudniem bojąc się, że wyleje się z niej błoto, wypadnie trawa, siano, słoma, szyszki, wiewiórki i ze dwie myszy. Zaskoczona byłam wielce, kiedy po unboxingu walizki okazało się, że nie dość, że z walizki nie wyskoczyła żaba czy inny wiewiór, to wszystko było spakowane tak, jak mamusia lubi! Szok, niedowierzanie! Co prawda straty są (a jakże!) w postaci mojego ulubionego ręczniczka schnącego za jednym mrugnięciem oka, ale trudno. Może jakaś dobra dusza znajdzie go w swojej walizce i odda. O stracie skarpet nie wspominam, bo podejrzewam, że leżą w ośrodku pod łóżkiem Igora.

Dzisiaj Junior oznajmił, że za rok jedzie na kolonię bez względu na to czy jakiś kolega pojedzie czy nie. Wszak jeszcze nie wie gdzie się wybierze, ale zapewne będzie to kolonia z Minecraftem.

Pomijając kolonijne wieczorne Juniorowe męczybólenie, korzyści z kolonii są ogromne!
Po 1.: przeżył,
po 2.: my przeżyliśmy,
po 3.: opiekunowie przeżyli,
po 4.: spodobało mu się chodzenie po górach i chce z nami pojechać na Turbacz,
po 5.: chce nauczyć się grać na gitarze, 
po 6.: przywiózł dwa piękne koty z siana i malunek na szkle, a wszystko wykonywane na warsztatach rękodzielniczych,
po 7.: nauczył się oszczędzać pieniądze. Dostał na kolonie ponad 100 zł. Przywiózł ponad 70 zł. Bo "nie będzie na głupoty wydawał",
po 8.: zaopatrzenie dziecka w bidon z filtrem węglowym, do którego wlewa się kranówkę spowodowało, że dziecko w przeważającej większości piło wodę, a nie słodkie napoje. Kupujcie ino żywo!
po  9.: jest zadowolony i chce jechać w przyszłym roku!

Słowo od Igora: fajnie było, ale tęskniłem trochę. Poszliśmy w góry, byliśmy nad rzeczką, pojechaliśmy na Słowację i grałem na gitarze. :)

Słowo od rodziców: Stowarzyszenie Na Rzecz Integracji po raz kolejny stanęło na wysokości zadania, z resztą w przypadku Igora, to był jego drugi wyjazd z nimi (ostatnio była zielona szkoła na której działali pracownicy Stowarzyszenia). Nie baliśmy się posłać Igora ze Stowarzyszeniem, bo byliśmy pewni, że jadąc z nimi Junior jest bezpieczny. 

Dziękujemy serdecznie Stowarzyszeniu, a w szczególności pani Angelice Jelonek i pani Marcie Myrek. 

5 lipca 2017

Margarett Borroughdame „Pan Cylinderek” - recenzja

zabawna wierszowanka dla dzieciPan Cylinderek miał spory kompleks, ale zamiast się martwić i smucić, sięgnął po rozum do głowy i rozwiązał swój problem.


Rymowanka Margarett Borroughdame „Pan Cylinderek” wydana przez MB Books, to pogodna historyjka okraszona dużą porcją humoru. Opowiada o pewnym panu, który miał wadę, w zasadzie kompleks utrudniający mu życie. Jednak ów pan nie poddał się, ale wpadł na pomysł, jak sobie poradzić z kompleksem i zamiast martwić się z jego powodu, odwrócił od niego uwagę, a nawet spowodował, że zaczął przyciągać innych swoją oryginalnością.

Książeczka niesie z sobą ważne przesłanie dla czytelnika, że zamiast poddawać się losowi, można go przechytrzyć i sprawić, że wada stanie się zaletą. Uczy również, że warto zachować dystans do swojego wyglądu i w ogóle do siebie, bo poczuciem humoru i sprytnymi zabiegami sprawimy, że wady w magiczny sposób znikną. Przede wszystkim znikną z naszej głowy.

Książka skłania do rozmowy i dyskusji na temat walki z przeciwnościami losu, kompleksami i wszelakimi uchybieniami. Kolorystyka książeczki jest intensywna, przyciągająca wzrok, a sam bohater ciekawy i sympatyczny. Przy czytaniu „Pana Cylinderka” natychmiast poprawiamy sobie humor, a dobry nastrój utrzymuje się jeszcze długo po czytaniu.

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

4 lipca 2017

Pan Poeta „Kura, co tyła na diecie” - recenzja

odchudzanie, książka, humor Pan Poeta

Była sobie pewna kura, która szczupłą chciała być. Ale jak to zwykle w przypadku odchudzania, coś poszło nie tak...


Książkę „Kura, co tyła na diecie” autorstwa Pana Poety, z ilustracjami znanej i lubianej przez dzieci Joanny Młynarczyk wydało Wydawnictwo Prószyński i S-ka i jak zwykle, Pan Poeta nie zawodzi. 

Humorystyczną historię przedstawicielki drobiu, która diety się nie trzymała, chociaż schudnąć bardzo chciała nie można tak po prostu przeczytać, i już!

Czyta się ją po raz pierwszy, a tuż po przeczytaniu dziecko prosi o natychmiastowe ponowne przeczytanie. Potem czyta się ją po raz drugi, z dodatkowymi pytaniami, ale i tak czytanie po raz trzeci kończy się dogłębną analizą przypadku pani kury i jej kłopotów z odchudzaniem.

Książka zawiera mądrą puentę, która może być wstępem do ciekawej i pouczającej rozmowy na temat akceptacji i niepoddawania się presji otoczenia. 

Humorystyczna rymowanka, ciekawa historia kury, która chciała się odnaleźć w dzisiejszej rzeczywistości i być szczupłą, fit i w trendach, rozśmieszające dzieci ilustracje wzmacniające przekaz opowiadania, powodują, że nie można się od książki oderwać. No chyba, że po kawałek tortu. To tak. Chyba, że jesteście na diecie. To nie. A w zasadzie, dlaczego nie? 

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

23 czerwca 2017

Agnieszka Gadzińska „Co kapelusz jeść powinien i inne opowiadania” - recenzja

Opowiadania dla dzieci, Gadzińska, Gulewicz

W tym niezwykłym zbiorze opowiadań występuje kapelusz, który karmiony jest wierszami napisanymi przez właściciela i dopóki nie dostanie poetyckiej strawy, jest złośliwy, a wtedy właściciela spotykają dziwne i tajemnicze wydarzenia.

Złośliwy kapelusz daje bohaterce opowiadania solidną nauczkę, którą dziewczynka popamiętała na długo i wyciągnie z niej wnioski. Poznajemy również Bartusia i jego perypetie z gwiazdką, a także roztargnioną Wróżkę Zębuszkę, która poleciała z prezentem do dziecka, któremu nie wypadł ząb, za to ząb wypadł jej.

Książka „Co kapelusz jeść powinien i inne opowiadania”, to trzy wciągające, kompletnie odlotowe historie. Przenosimy się do świata, który balansuje na granicy rzeczywistości i fikcji. Opowiadania trzymają czytelnika w napięciu, aż do samego końca.

Spotykamy szalonych, zwykle dość roztargnionych bohaterów. W pierwszym opowiadaniu pojawia się wątek moralizatorski: „rzadko cenimy coś, co dostajemy zbyt łatwo”.

Całą książkę czyta się szybko i zostawia po sobie uśmiech na twarzy i dobry nastrój W książce dostajemy dużą dawkę humoru i szczyptę magii, a gagi sytuacyjne ubarwiają niezwykłe ilustracje autorstwa Artura Gulewicza.

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

"Co, jak i dlaczego?" - recenzja

Wydawnictwo Jedność, książka dla dzieci, pytania i odpowiedziJeśli szukacie odpowiedzi na niestandardowe pytania z różnych kategorii, to książka „Co, jak i dlaczego” z pewnością jest dla Was.


Rewelacyjna książka Wydawnictwa Jedność - „Co, jak i dlaczego?” zawiera pytania z siedmiu różnych dziedzin. Można w niej znaleźć informacje o technice, naturze, zwierzętach, historii czy ludzkim ciele. Pytania są bardzo zaskakujące, czasem dziwne i właśnie dzięki temu książka jest tak wyjątkowa.

Na czym polega fenomen zaskakujących czytelnika pytań? Ano na tym, że tylko tutaj znajdziecie odpowiedzi na pytania:
- dlaczego nie można dotknąć tęczy?
- jak rodzą się góry?
- dlaczego umieramy?

Odpowiedzi na pytania napisane są prostym językiem i powodują zaspokojenie ciekawości, a nawet późniejsze drążenie tematu. Książka obfituje w zagadki i dowcipne ilustracje, a forma w jakiej jest napisana - pytania i odpowiedzi - sprawia, że łatwo jest znaleźć odpowiedź na nurtujące pytanie i poszerzyć wiedzę o kilka ciekawostek. Jest to książka przeznaczona głównie dla młodzieży, ale każdy znajdzie w niej coś interesującego dla siebie.

Książkę można czytać od początku do końca lub na wyrywki. Przeczytaliśmy ją już 3 razy i wciąż do niej wracamy. Oczywiście jedzie z nami na wakacje.

Recenzja również na: www.miastodzieci.pl

21 maja 2017

Hotel Cracovia - ostatnia odsłona

Mozaika, Kraków, hotel CracoviaMimo, iż hotel Cracovia jest już od dawna zamknięty na głucho, to wyjątkowo, z okazji krakowskiej „Nocy Muzeów” Cracovia znowu powitała swoich gości.


W nieczynnym hotelu Cracovia, który po remoncie stanie się Muzeum Architektury i Designu odbyła się tegoroczna inauguracja "Nocy Muzeów".

Z okazji „Nocy Muzeów” można było zobaczyć wystawę czasową: „Cracovia – więcej niż hotel. Ceramika, szkło, ubiory”, wysłuchać wykładu: „Jerzy Antkowiak i Moda Polska u schyłku PRL” oraz zapoznać się z 20 najciekawszymi projektami studenckimi z warsztatów ze światowej sławy architektem Fernando Menisem w związku z przebudową hotelu Cracovia na siedzibę Muzeum Architektury i Designu.

Oczywiście największą atrakcją była możliwość zobaczenia samego wnętrza Cracovii z jej marmurowym holem i tzw. „złotą mozaiką” autorstwa Krystyny Zgud-Strachockiej. Mozaika jest nie lada gratką dla amatorów tego rodzaju sztuki. Tuż obok dawnego hotelu Cracovia, w kinie Kijów, znajduje się odrestaurowana kilka lat temu mozaika tej samej artystki, zatem macie szansę obejrzeć dwie za jednym zamachem.

projektant mody, Jerzy Antczak, Moda Polska

projektant mody, Moda Polska, Jerzy Antczak

mozaika, Kraków, hotel Cracovia

mozaika, Kraków, hotel Cracovia

mozaika, Kraków, hotel Cracovia

Kraków, mozaika, hotel Cracovia

Festiwal Roślin Owadożernych

rośliny owadożerne, roraima, ogród botaniczny w Krakowie

W ubiegłą niedzielę odwiedziliśmy Festiwal Roślin Owadożernych w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.


Tłumy zwiedzających potwierdziły wciąż nie gasnące zainteresowanie tymi wyjątkowymi "roślinnymi drapieżnikami". Obejrzyjcie foto relację z festiwalu, a także zobaczcie, jak pięknie jest w ogrodzie na co dzień. Organizatorem festiwalu była: RORAIMA

rośliny owadożerne, roraima

rośliny owadożerne, roraima

roraima, rośliny owadożerne

roraima, rośliny owadożerne

roraima, rośliny owadożerne

roraima, rośliny owadożerne

20 maja 2017

Informatyczny szał w Katowicach

komputery atari commodore muzeumJeśli jesteś wielbicielem komputerów, to z pewnością nie są Ci obce nazwy: Atari, Amiga, Commodore czy ZX Spectrum, bo są to obowiązkowe pozycje dla każdego komputerowego maniaka. Te wszystkie pozycje, jak i wiele innych, możecie odnaleźć w Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach.  Musicie jednak wiedzieć, że wybraliśmy to muzeum nieprzypadkowo.


Kiedy któregoś dnia syn wyrecytował mi różnice pomiędzy poszczególnymi konsolami, a nawet kolejnymi wersjami Office'a, zapytał mnie, na jakim Windowsie pracowałam w swoim życiu i czy pamiętam, kiedy wypuszczono pierwszego xboxa, zadałam dziecku sakramentalne pytanie czy nie chciałby pogłębić swojej wiedzy w muzeum. Dziecku zaświeciły się oczy, więc usiadłam do poszukiwań.

Wybór padł na Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach z uwagi na bogate zbiory. Akurat organizowali u siebie „Noc Muzeów”, więc na zwiedzających czekały dodatkowe atrakcje.

Wybraliśmy się zatem do Katowic. Tuż po przekroczeniu progu muzeum poziom ekscytacji u dziecka sięgnął zenitu. Wzięliśmy udział w konferencji, ale niestety była to wiedza zdecydowanie dla niego za poważna i w większości niezrozumiała. Oddaliliśmy się zatem „po angielsku” w stronę stanowisk komputerowych, gdzie czekały informatyczne skarby. Od czasu do czasu podsłuchiwałam o czym mówią prelegenci, a była to cenna wiedza. Igor z tatą zaczęli okupować stanowiska komputerowe, bo znaleźli tam prawdziwe rarytasy dla wielbicieli komputerów.

W muzeum można było grać na starych modelach PC. Nawet ja, deklarująca na co dzień, że gry mnie nudzą, zagrałam m.in. w znane mi: „Neverhood”, a nawet zaczęłam sobie przypominać komendy w DOS-ie. Chyba największą atrakcją był Quake 3 Arena, w którego można było zagrać na kilku stanowiskach. Czymś w rodzaju egzotyki był DOS i wzbudzał zainteresowanie zwłaszcza u najmłodszych fanów informatyki. Poza tym można było również zobaczyć jak dawniej wyglądały joysticki, zobaczyć największego joysticka w Polsce, obejrzeć wnętrze komputera, mnóstwo modeli starych komputerów i wiele innych atrakcji.

Niestety dziecku nie udało się zagrać na Pegasusie i fakt ten opłakiwał przez następne pół godziny, dopóki nie zapadła decyzja o powtórnym przyjeździe do muzeum, bo dziecko wciągnęło się nie na żarty i chce wracać.

Muzeum jest dość młodym miejscem i każdy z Was może je wspomóc finansowo, w postaci wolontariatu czy też oddając sprzęt komputerowy: oddaj komputer do muzeum

Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach
plac Sejmu Śląskiego 2 (wejście od ul. Sienkiewicza 28)
40-061 Katowice, tel.: 32 4130890,
e-mail: zwiedzanie@muzeumkomputerow.edu.pl

Zwiedzanie odbywa się zawsze w soboty o godz. 15:00, po wcześniejszej rezerwacji miejsc – zwiedzanie tylko grupowe.

komputery, atari, commodore, muzeum

Katowice, atari, komputery, commodore, muzeum

Katowice, muzeum, atari, commodore, komputery

muzeum, komputery, Katowice, atari, commodore

Katowice, muzeum, komputery, atari, commodore

Katowice, komputery, atari, commodore, muzeum

Tarnowskie Góry czy tarnowskie dziury?

Tarnowskie Góry, Śląsk, kopalnia, srebro, kopalnia srebraJest na Górnym Śląsku bardzo ciekawe miejsce. To kopalnia. I w tym miejscu wszyscy, którzy zaczęli czytać zakończyli swoją aktywność dość mocno poirytowani. Kopalnia! Na Górnym Śląsku! Normalnie odkrycie na miarę Nagrody Nobla!


Ona na serio jest niezwykła, bo to Zabytkowa Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach, albo inaczej, jakby nas poprawił pan przewodnik, galeny srebronośnej.

W holu kopalni znajduje się piękna wystawa archeologiczno-geologiczna oraz sklepik z pamiątkami. Przewodnik opowiedział o kopalni, pokazał film promujący Tarnowskie Góry, które faktycznie z lotu ptaka wyglądają bardziej jak dziury, a nie góry. 

Gdy zjeżdżaliśmy windą, syn marudził, że winda jest taka jakby współczesna, a on woli te, w których wieje, jest przeciąg, hałas i ogólnie „coś się dzieje”. „Np. w takiej Kopalni Soli w Bochni czy Wieliczce jest tak, jak lubię”. Kwestia gustu. Zdecydowanie był w mniejszości. Za to wystawa oraz kopalnia bardzo mu się podobała. 

Malce tradycyjnie nie wyczuły temperatury i wybrały się do kopalni w krótkich portkach, za to z bluzami i wiatrówkami. Na całe szczęście nie było nam zimno, ale widok był zabawny.

Takiej kopalni jeszcze nie zwiedzaliśmy. Mokro i brudno, ale właśnie to miało tam wyjątkowy urok. Pan przewodnik bardzo ciekawie opowiadał o kopalni, o bardzo ciężkiej pracy gwarków, a także przytaczał historie mocno pobudzające wyobraźnię, jak np. tą o zniknięciu samochodu. Nie, nie opowiem jej Wam. Sami musicie to usłyszeć od przewodnika. Pod koniec zwiedzania, płynęliśmy łodziami po kanale odpływowym. Igor aż podskoczył z radości, bo było to jego marzenie. 

Wybrać do kopalni musicie się koniecznie, bo warto. Niedaleko kopalni znajduje się Skansen Maszyn Parowych, a w Tarnowskich Górach znajduje się jeszcze Sztolnia Czarnego Pstrąga, w której również płynie się łodziami. Będziemy tam za niedługo, więc oczekujcie relacji. Jeśli zgłodniejecie po zwiedzaniu, warto wybrać się na pyszne pierogi do Pierogarni „Bon-Żur” należącej do Marii Ożgi, finalistki 2 edycji programu MasterChef

Nie pożegnaliśmy Tarnowskich Gór na zawsze. Wrócimy niebawem po dalsze zwiedzanie i smakołyki z kuchni śląskiej.

Zabytkowa Kopalnia Srebra w Tarnowskich Górach
ul. Szczęść Boże 81, 42-600 Tarnowskie Góry
Tel: 32 285 29 81, e-mail: bort@kopalniasrebra.pl

Pierogarnia Marii Ożgi „Bon-Żur”
ul. Opolska 72, Tarnowskie Góry
obwodnica w kierunku Poznania droga nr 11
tel. 32 384-19-00, 889-649-753

kopalnia, srebro, Śląsk, Tarnowskie Góry, kopalnia srebra

7 maja 2017

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie

witraż, Kraków, Wyspiański, pracownia witrażu

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie to niebanalne miejsce, które musicie odwiedzić. Tylko tutaj można zobaczyć artystów witrażystów przy pracy i oddychać powietrzem ponad stuletniej pracowni.


Muzeum organizuje zajęcia plastyczne dla dzieci i młodzieży połączone ze zwiedzaniem pracowni oraz galerii.

Dla dorosłych możliwe jest uczestnictwo w warsztatach z mistrzami i projektowanie i wykonanie własnoręcznie swojego witrażu.

Pracownia i Muzeum Witrażu w Krakowie
al. Krasińskiego 23, 31-111 Kraków
Czynne od wtorku do soboty w godzinach: 12.00-18.00

witraż, Kraków, Wyspiański, pracownia witrażu

witraż, Kraków, pracownia witrażu, Wyspiański

witraż, Wyspiański, Kraków, pracownia witrażu

Kraków, Wyspiański, witraż, pracownia witrażu

witraż, Kraków, pracownia witrażu, Wyspiański

4 maja 2017

Jaworzno, jakiego nie znacie

Śląsk, Jaworzno, mural

Zabieram Was dzisiaj do Jaworzna, miasta górniczego na Górnym Śląsku. Znam go od ponad 30 lat i przyglądam się z ciekawością jego zmianom. Tu pracował mój tato, tu pracowali wujkowie.


W czasach mojego dzieciństwa było to brzydkie miasto z blokami z wielkiej płyty i górującymi nad miastem hałdami potęgującymi dość przygnębiający widok. Tu nawet rynek nie poprawiał wizerunku miasta, ponieważ był kompletnie źle zorganizowany i codziennie przewalały się przez niego kilometry samochodów. Ale to było dawniej. Ja natomiast chcę pokazać Wam Jaworzno, które mnie absolutnie zachwyciło i przekonać, że warto do niego przyjechać i go zwiedzić.

Co znajdziemy w Jaworznie? Przede wszystkim piękny gmach Miejskiej Biblioteki Publicznej, która nowoczesną bryłą budynku zachęca do jej odwiedzenia. Biblioteka zlokalizowana w pobliżu rynku ma na 2 piętrach czytelnię, wypożyczalnię dla dzieci i dorosłych, a także kawiarnię z doskonałą kawą i sklepik z pamiątkami z Jaworzna. W holu biblioteki prezentowane są wystawy czasowe różnych twórców i o różnej tematyce. Organizowane są spotkania ze znanymi osobami oraz warsztaty i koncerty. Będąc tam spotkałam mnóstwo osób i miałam wrażenie, że serce miasta znajduje się aktualnie w bibliotece, a był to środek tygodnia.

MuzeumMiasta Jaworzna to kolejne miejsce z dobrą energią i atrakcyjną ofertą. W kasie znajduje się sklepik z pamiątkami, a samo Muzeum oprócz stałej ekspozycji pochwalić się może częstymi wystawami czasowymi.

Jaworznicki rynek ma unikalny na skalę europejską, trójkątny kształt. W czasach, kiedy jeździłam przez Jaworzno do szkoły, pracy, a także w odwiedziny do rodziny, przez rynek przejeżdżały autobusy, samochody i nie był on miejscem zachęcającym do odwiedzenia. Odkąd ruch samochodowy omija rynek, wróciło tam życie. Fontanna, klomby, ławeczki, to wszystko sprawiło, że rynek w Jaworznie stał się uroczym, klimatycznym miejscem.

Jaworzno kryje też mroczną historię. To tutaj znajdował się obóz pracy, a potem więzienie dla młodocianych przestępców. To smutna część historii tego miasta. O tym opowiada jedna z wystaw w Muzeum Miasta Jaworzna: „Obóz II totalitaryzmów. Jaworzno 1943-1956”. Warto się z nią zapoznać.

Będąc w Jaworznie nie można nie odwiedzić jaworznickiej Geosfery. Przeczytajcie relację z odwiedzenia GeosferyGeosfera jest absolutnie wyjątkowym miejscem. Utworzona w miejscu dawnego kamieniołomu „Sadowa Góra” przybliża zwiedzającym budowę skał, ery geologiczne, a także mnóstwo roślin, ziół i krzewów. To właśnie tutaj możemy zobaczyć jak wyglądało dno tropikalnego morza, znaleźć kamienie ze śladami roślin i zwierząt, a także po prostu odpocząć na leżakach nad brzegiem stawu lub na placu zabaw. Geosfera jest wprost wymarzona do rodzinnego wypoczynku. Niezliczona ilość organizowanych tam wydarzeń zachęca, aby wpadać tam częściej.

Jaworzno od niedawna szczyci się nową „atrakcją”, czyli galerią handlową „Galena”, stojącą dokładnie w miejscu, gdzie znajdował się jeden z szybów Kopalni Jaworzno, szyb „Kościuszko”. Tam właśnie pracował niegdyś mój tato. Otoczenie Galeny jest jeszcze do dopracowania, ale zapowiada się bardzo przyjemny skwer i miejsce do odpoczynku. 

Galeria Galena, Jaworzno, Śląsk, centrum handlowe

Jaworzno, Szyb Kościuszko, Śląsk

Jaworzno, Śląsk, szyb Kościuszko

miasto Jaworzno, Śląsk

Jaworzno, Śląsk

Śląsk, 1906, miasto Jaworzno

miasto Jaworzno, Galeria Galena, Śląsk

Śląsk, Jaworzno, muzeum

Jaworzno, muzeum, Śląsk

miasto Jaworzno, Śląsk, rynek

Śląsk, Jaworzno, kopalnia, górnictwo